Lesson Learned: Cult of the Elizabeth

Lesson Learned: Cult of the Elizabeth
Sztab VVeteranów
Tytuł: Lesson Learned: Cult of the Elizabeth
Producent: MadGamesmith
Dystrybutor:
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 55% procent
Głosuj na tę grę!

Lesson Learned: Cult of the Elizabeth

Sztab VVeteranów powstał z myślą o graczach ceniących sobie intelektualne wyzwania, również w trakcie rozgrywki. Powiedzmy sobie jednak wprost, czasami nic tak nie cieszy lub uspokaja jak bezmyślna rozwałka, ot, wymagająca sprawnych palców, podzielności uwagi… bądź po prostu bezrefleksyjnego nawalania w klawisz. Lesson Learned: Cult of the Elizabeth to produkcja, której duchem zdecydowanie bliżej do tej drugiej kategorii.
lesson-learned-cult-of-the-elizabeth-28184-1.jpg 1Przedmiotowa pozycja nie sili się na jakąś głęboką refleksję, nawet jej fabuła jest bardziej żartem, dość niewinnym, z pewnością nie należy się w niej doszukiwać drugiego, jakiegoś orwellowskiego dna. Ot, wcielamy się w Amelkę (choć na pierwszy rzut oka łatwo ją uznać za przedstawicielkę płci chłopięcej), która w dziwacznym świecie snów zmaga się z niejaką Elżbietą Batory i szeregiem jej sługusów. Ach, napisałem wyżej o „niewinności”, warto jednak pamiętać, że krewniaczka polskiego monarchy bynajmniej do Bogu ducha winnych duszyczek się nie zaliczała, a przynajmniej tak głosi jej niesławna legenda.

Rozgrywka cechuje się zasadniczo prostotą zbliżoną do tej właściwej dla cepa. Najp
ierw mamy chwilę wytchnienia, podczas której gromadzimy surowce, wykorzystywane przez nas do wznoszenia wieżyczek i innych tego rodzaju utensyliów, zaś po tych (raptem kilkunastosekundowych) interwałach opada nas kolejna wraża fala, eliminacji której służą tak wspomniane instalacje obronne, jak i nasze własne dłonie, którymi możemy razić cele choćby z wykorzystaniem procy.

W całym tym trudzie wspomóc nas może pomocna para rąk, czy to w postaci komputerowo sterowanego „kolegi” (głównie gromadzącego jednak surowce), czy to w postaci innego białkowego bytu, wspierającego nas w trybie kooperacji. Nie da się ukryć, iż to drugie rozwiązanie jest zdecydowanie bardziej preferowane, choćby z uwagi na debi… wątpliwą lotność cyfrowlesson-learned-cult-of-the-elizabeth-28184-2.jpg 2ego odpowiednika.

Chyba największym atutem omawianej produkcji jest jednak jej oprawa. Niby trudno mówić o jakiejś niezwykłej oryginalności, rozwiązaniach czy stylach niespotykanych gdzie indziej, całość jest tworzy całkiem „miodną” mieszankę raczącą zmysły. Lesson Learned: Cult of the Elizabeth to gra z tych, które lepiej się ogląda, niż osobiście zgłębia.

A no właśnie – na chwilowe odstresowanie się rzeczona pozycja starczy w dość satysfakcjonującym stopniu, lecz dłuższe rozgrywki szybko uświadamiają jej główną wadę – stosunkowo małe zróżnicowanie, brak tego mitycznego i nieuchwytnego „czegoś”, które by sprawiło, że do tytułu tego chciałoby się wracać i wracać, bądź by wyzwalał on „syndrom jeszcze jednej tury”.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję